Genealogia, młodość i edukacja

Dzięki ustaleniom poczynionym jeszcze przed I wojną światową wiadomo, iż rodzina Burschów od XVII wieku zamieszkiwała niedużą miejscowość Oppach w Saksonii. W latach 1608-1635 proboszczem w tamtejszym protestanckim kościele był, wywodzący się z Bawarii, Balthasar Bursche. W 1613 roku urodził mu się syn Daniel, który w późniejszym okresie życia osiadł w Oppach na stałe. Kolejne pokolenia Burschów, przez kolejne dekady żyły w tym miasteczku leżącym na południe od Budziszyna, niedaleko granicy z Czechami. Daniel Bursche był nauczycielem ale jego potomkowie trudnili się tkactwem. I tak praprapraprawnuk Balthasara, Johann Gottlieb Bursche, w latach dwudzistych XIX wieku wraz z żoną Eleonorą wyemigrowali do leżącego w Królewstwie Polskim Turku, gdzie dzięki reformom sprzyjającym napływowi robotników i przedsiębiorców z państw niemieckich, mogli otworzyć warsztat tkacki. Tamże w 1831 roku urodził im sie pierworodny syn Ernest Wilhelm. Odebrwszy edukację podstawową, najpierw w szokole Braci Morawskich w Niesky koło Zgorzelca a następnie w gimnazjum w Piotrkowie, na studia młody Ernest udał sie na do Dorpatu, gdzie w latach 1854-1858 zgłębiał teologię ewagelicką. Podobno drogę edukacyjną przeszedł w późniejszym jego pierwodrodny syn Juliusz.

(Ernest Wilhelm Bursche, ojciec Juliusza, rok ok. 1890)


Juliusz Bursche urodził się 19 września 1862 roku w Kaliszu, gdyż tam jego ojciec był wikariuszem w parafii ewangelicko-augsburskiej. Kolejne miejsca zamieszkania związane były również z miejscami posługi jego ojca, a były to kolejno Łódź i Zgierz gdzie Ernest Bursche aż do swojej śmierci w 1904 r. piastował funkcję proboszcza. Matką Juliusza była pierwsza żona Ernesta Matylda, z domu Müller, córka tkacza osiadłego w Turku. Dom Burschów był naturalnie domem niemieckim. Co parę lat pierowrodnemu Juliuszowi przybywało rodzeństwa. I tak już w 1863 roku urodziła się Maria, która wyszła za mąż za Roberta Hocha, w 1866 r. pojawił się Ernest, inżynier chemik, dyrektor fabryki zamieszkały w rosyjskim Twerze, następnie Adolf o którym niewiele wiadomo oprócz tego że zmarł w Ameryce a w 1870 r., Matylda, zamężna z agronomem Ottonem Linde i wreszcie urodziny w 1872 r. Emil, późniejszy chirurg i naczelny lekarz Szpitala Ewangelickiego w Warszawie. Matka szóstki dzieci – Matylda Bursche zmarła w 1875 roku, gdy Juliusz miał 13 lat. Będący ówcześnie w gimnazjum mocno to przeżył, gdyż był do niej bardzo przywiązany. Ponownie Ernest Wilhlem ożenił się cztery lata po śmierci pierwszej żony. Jego wybranką była Maria Matylda Harmel, która używała swojego drugiego imienia. Wkrótce Juliuszowi przybyło kolejne sześciorga rodzeństwa, tyle że przyrodniego: w 1881 r. Edmund, ks. prof. Wydziału Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego, w 1883 r. Alfred, adwokat, następnie Henryk, inżynier chemik, dyrektor w zakładach Poznańskiego w Łodzi, w 1886 r. Zofia, nauczycielka gimnazialna, zamężna z ks. Leonem Sachsem, w 1891 r. Aleksander, sędzia śledczy. Ostatnim potomkiem Ernesta Wilhelma i Matyldy Bursche był Teodor urodzony w 1893 r., inżynier architekt. Zdecydowana większość potomstwa Ernestwa Wilhelma spolonizowała się i prowadziła polskie domy. Wartym również odnotowania jest, iż wszyscy bracia, oprócz Adolfa, ukończyli studia wyższe. Możliwe to było między innymi dzięki głęboko wpojonej solidarności rodzinnej która w tym wypadku przejawiała się w tym, że starsze rodzeństwo pomagało młodszemu w zdobyciu jak najlepszej edukacji. I na przykład Ernest będąc dobrze prosperującym dyrektorem w Twerze wspierał studiujących w Moskwie Henryka i Alfreda. Natomiast Juliusz umożliwił swojej przyrodniej siostrze Zofii dostanie sie do elitarnego Aleksandryjsko-Maryjskiego Instytutu dla Dobrze Urodzonych Panien w Warszawie. Duży rozstrzał wiekowy między szesnaściorgiem rodzeństwa powodował, że młodsi byli mniej więcej w wieku potomstwa starszych. Burschów cechowała bardzo silna więź. W rodzinie pozostał przekaz, mówiący o serdecznych relacjach między braćmi i ich rodzinami oraz o niskim poziomie konfliktów. Za przykład niech posłuży rozpowszechniony w rodzinie zwyczaj serdecznego całowania się przy powitaniach i pożegnaniach, co nie było częste w rodzinach luterańskich.

(Juliusz Bursche, uczeń VI gimnazjum państwowego w Warszawie)


Studia w Dorpacie, Konwent Polonia

Podjęcie edukacji w VI Fililogicznym Gimnazjum Rządowym wymagało aby pierworodny syn Ernesta opuścił Zgierz i wyjechał do Warszawy. W mieszczącej się na przy kościele Wizytek na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie placówce zajęcia prowadzono wyłącznie w języku niemieckim a brak lekcji religii katolickiej sprawiał iż protestanckie rodziny chęnie posyłały tam swoje dzieci. Egzaminy maturalne Juliusz Bursche zdał w 1880 roku. Następnie idąc w kroki swojego ojca Juliusz wyjeżdża na studia do leżącego obecnie w Estonii Tartu, do 1917 roku zwanego Dorpatem. W czasach zaborów, gdy dawne uczelnie Rzeczpospolitej pozostawały zamknięte, do tej liberalnie zorientowanej placówki udawała się młodzież pragnąca studiować m.in. teologię ewangelicką. Językiem wykładowym był tam niemiecki ale dzięki działającemu na uniwersytecie konwentowi „Polonia”, najstarszej polskiej korporacji akademickiej, wśród studentów rozjwijały się silne uczucia patryiotyczne. Do tej samej organziacji należeli jego ojciec pastot Ernest Wilhelm oraz jego brat ksiądz, teolog Edmund. Konwent gromadził Polaków i sprzyjał ich integracji i zbliżeniu w duchu patriotycznym oraz odwoływał się do tradycji wileńskich filomatów i filaterów. Jego jedną z podstawowych zasad było nie różnicowanie studentów ze względu na ich wyznanie czy pochodzenie etniczne. Na stronie internetowej, do dzisiaj działającego konwentu, można przeczytać, iż organizacja ta jest apolityczna a celem jej jest wychowanie swoich członków w kierunkach: etycznym, naukowym, społecznym, samopomocowym, i towarzyskim. Skrótowym podsumowaniem ich działalności są dwa motta: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” oraz zawołanie: „Jedność większa od dwóch”. Oprócz umacniania więzi koleżeńskich i kultywowaniu tradycji burszowskich (związki studenckie o patriotycznym charakterze – mające swój pierwowzór w analogicznych zrzeszeniach niemieckich, zwane również Towarzystwami Filomatów i Filaterów, za ich główne ośrodki uchodziły - Dorpat, Wilno ale również i Warszawa) członkowie „Polonii” winni byli rozwijać własne zainteresowania oraz zgłębiać historię i kulturę w duchu patriotycznym. W późniejszym okresie Juliusz Bursche wielokrotnie wracał wspomnieniami do okresu studiów w Dorpacie. Jako dożywotni filister z konwentem utrzymywał kontakt przez całe życie a 13 października 1928 roku, w dniu stulecia organizacji, w kościele ewangelicko – augsburskim w Wilnie wygłosił specjalną okolicznościową mowę. Warto tu przytoczyć fragment tego przemówienia traktujący o wartości jaką stanowi różnorodność religijna patriotów polskich:

„Konwent też nigdy nie zamykał się w kole jednego tylko odłamu społeczeństwa lub jednego tylko wyznania, rozumiał on bowiem – nawet w samych zaczątkach swego istnienia – tę zasadniczą prawdę, że Polska potrzebuje wszystkich swych synów, bez względu na to w którym kościele się modlą, że wszyscy oni winni się stać i być wiernymi synami jednej umiłowanej ojczyzny, widział przeto swe zdanie w tym, aby łączyć a nie dzielić, jednoczyć a nie rozpraszać. Dlatego też do Konwentu w każdej fazie jego rozwoju należało wielu ewangelików, a zwłaszcza wychowały się w nim całe generacje naszego duchowieństwa ewangelickiego i czuliśmy się i czujemy się z wami związani mimo różnice poglądów religijnych. Zresztą i z tego powodu, że według naszych przekonań ewangelickich chrześcijaństwo jest jedno, acz różne są kościoły. Uważamy nawet, że różnorodność kościołów nie tylko nie jest nieszczęściem, przeciwnie, stanowi bogactwo duszy narodu: muszą być tacy, co prrzywiązani do tradycji, trzymają się form starodawnych i widzą w tem zbawienie ojczyzny; miejsce musi być i dla tych, którzy strząsnąwszy z siebie pył wieków, na nowych podwalinach chcą budować przyszłość. Jak promienie słoneczne, łamiąc się, w rozmaitych ukazują się nam barwach, które razem stanowią jedno światło słoneczne, tak też rzecz się ma z prawdą Chrystusową.”

Kolejnym stowarzyszeniem do którego należał syn Ernesta Wilhelma było Theologische Verein, którego studenci dyskutowali nad kwestiami teologicznymi oraz wydawali pismo „Anonymus”.

Studia trwały cztery lata a absolwenci uzyskiwali tytuł kandydata teologii. Wg. wciąż istniejącej w Estonii dokumentacji, do której dotarła pani profesor Elżbieta Alabrudzińska, Juliusz Bursche zdawał w czasie studiów egzaminy z egzegezy Starego Testamentu, egzegezy Nowego Testamentu, historii powszechnej kościoła, teologii historycznej, systematycznej i praktycznej. Z wszystkich tych przedmiotów, oprócz ostatniego, uzyskal ocenę bardzo dobrą. Ponadto zaliczał gramatykę hebrajską, klasyczną grekę, klasyczną łacinę, wstęp do Starego i Nowego Testamentu, historię dogmatyki i filozofii. Zachowane do dzisiaj prace studenta Burschego prace nosiły następujące tytuły: „Domitian und die Christen”, „Christenverfolgung unter Trajan” oraz katecheza i próbne kazanie. Większość studentów z Królestwa Kongresowego, w tym Juliusz B., uzyskał w trakcie studiów stypendium w wysokości 25 rubli. W 1884 Juliusz Bursche ukończył edukację wyższą i jako kandydad teologii w tym samym roku został ordynowany przez ówczesnego superintendenta ks. biskupa Woldemara von Everta.


(młody ksiądz Juliusz Bursche, wikariusz w kościele św.Trójcy w Warszawie)